Dla wielu ludzi nowa opona jest rzecz jasna tą lepszą od regenerowanej i to głównie ze względu na to, że regenerowaną nazywa się też nalewką. W rzeczywistości te regenerowane opony mają jedynie odtwarzany bieżnik, czyli taka regenerowana opona może się nie różnić parametrami od nowej i bardzo taniej. Jeśli zaś chodzi o trwałość, to kluczowe znaczenie ma to jak wykonano taką oponę. Nawet nowe opony mogą być tymi obarczonymi defektami fabrycznymi, czasami poważniejszymi niż w przypadku opon regenerowanych. Jednym słowem nie każda opona, która rozpada się na drodze w normalnym ruchu ulicznym to nalewka, bo taka przysłowiowa nalewka nie musi być gorszą od nowej.

Często jest nawet porównywalna jeśli chodzi o jakość, choć te opony są dedykowanymi dla kierowców, którzy nie jeżdżą zbyt agresywnie, a sam proces regeneracji często uznawany za wadę opon może być ich istotnym plusem, bo tu nie chodzi tylko o to, że opony są regenerowane, ale o procedury towarzyszące tej regeneracji i o dokładność z jaką ta odnowa została przeprowadzona. Takie przywracanie opony do obiegu kiedyś było procesem nie doskonałym, bo kiedyś nadzór tego procesu był też tym znacznie słabszym, ale dziś kwestie związane z nadzorem to raczej nie problem i regeneruje się jedynie opony nadające się. Znacznie większy problem stanowią opony z aut, które brały udział w kolizjach drogowych.

Opony te bardzo często wyglądają tak jak nowe i dlatego też ponownie trafiają do obiegu. Tylko, że one nie powinny znowu trafić na drogę, bo to opony z aut uszkodzonych, które doświadczyły przeciążenia, czasami nawet znacznego. Przeciążenie to o sile wielu „G” wpłynęło na ich trwałość i właśnie dlatego taka opona może zawieść w sytuacjach skrajnych, czyli jest ona opcją znacznie słabszą od regenerowanej, która nie została poddana znacznemu przeciążeniu.

Na tle tych opon fabrycznie nowe wydają się być opcją najdoskonalszą, ale te nowe to też ryzyko, bo opony to wiele półek cenowych i różne podejście do spełniania norm dotyczących jakości.